Na Święta wybrałam się do rodzinnego miasta Poznania, oczywiście z pełną „wałówką” w plecaku sprzętu fotograficznego, bo zawsze może się coś przydać 😉 i jak zawsze połowa, nietknięta leżała grzecznie, czekając na swoją chwilę.
Wybrałam się na przechadzkę, w głowie myśli, jaki to będzie piękny Stary Rynek, taki jak za dawnych lat, oświetlony, ustrojony, ach i ech… doznałam szoku… ciemno, cicho, zawiało kryzysem, czy może centusiowaniem? 🙂