Chciałam bardzo zobaczyć zimorodka, to było dla mnie wyzwanie, odnaleźć jego teren, oczekiwać na moment, aż się pojawi, poobserwować gdzie usiądzie.
Udało się, usiadł, choć dalej od miejsca idealnego do zdjęcia. Potem usiadł drugi raz, jednakże wtedy ja nie zdążyłam. Powrócę by, czekać na ten idealny moment.
Na samym zimorodku moja przygoda się nie kończy, sobota przyniosła także zające. Patrzyły na mnie prześmiewczo jak pokonywałam wielki rów. 😉
Łyski ganiały się po stawach.
A w drodze powrotnej natrafiłam na bażanta 🙂